Witam. Tym razem chciałem opisać coś słodkiego a mianowicie Bieg Wedla, który w minioną sobotę 30 stycznia odbywał się w bardzo urokliwym Parku Skaryszewskim. Opcji biegu było kilka od krótkich, poprzez nordic-walking, po najdłuższy 9 km. My oczywiście (Łukasz Orzeszyna, Hubert Zemlik i Marcin Obłękowski) stanęliśmy na starcie biegu na 9 km, a było to 5 pętli po 1,8 km plus ciekawa końcówką o której później.
Bieg zorganizowany dobrze, trasa zabezpieczona żeby nikt na tych pętlach nie zabłądził 😛 posiłek po biegu i słodka niespodzianka od organizatora.
Ale może od początku: na tym biegu nie było standardowego 3…2…1…start, a był tylko strzał z pistoletu hukowego co pośród rozmów biegaczy dla niektórych było zaskoczeniem że „już”. No i ruszyliśmy, na początku delikatnie niech tłum troszkę się rozluźni, by można było na spokojnie przyśpieszyć. Po drugiej pętli zaczęło się robić nudno, bo nie każdy lubi ganiąc się w koło, ale gromadki ludzi kibicujących zagrzewały do dalszej walki i szybszego biegu. Po 5 pętli czas do mety i tu zaskoczenie, bo ostatnie 100 metrów było po błotku, takim solidnym błotku gdzie nie trudno o kontuzję ale nikt nie ucierpiał oprócz butów.
Po wręczeniu medalu, czekał dyplom, słodki poczęstunek i gorąca czekolada a kilka kroków dalej gorąca zupka (pomidorowa lub żurek). Po drobnym wysiłku przyszedł czas na rozmowę i porównanie wyników oraz wspólną fotkę:
- Marcin Obłękowski 44:40 (czas netto),
- Łukasz Orzeszyna 51:10,
- Hubert Zemlik 56:30.
Ten bieg pod względem biegowym mogę uznać za udany, więc pewnie za rok pojawię się ponownie na starcie. A teraz dziękuję kolegom, organizatorom i kibicom za fajną imprezę i do zobaczenia.
Pozdrawiam
Marcin Obłękowski